Komitet Ratujmy Kobiety złożył w Sejmie blisko 500 tys. podpisów pod projektem liberalizującym przepisy aborcyjne. W akcję włączył się również Sojusz Lewicy Demokratycznej. To o wiele więcej niż przed rokiem, gdy ustawa została odrzucona w pierwszym czytaniu.
Według sierpniowego sondażu Ipsos dla serwisu OKO.press za złagodzeniem ustawy antyaborcyjnej opowiada się 40 proc. Polaków. Nieco więcej (41 proc.) nie chce naruszać tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli opowiada się za pozostawieniem przepisów, które dopuszczają aborcję w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu) bądź w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji chce tylko 11 proc. Komitet Ratujmy Kobiety złożył w Sejmie projekt ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie, który zakłada, że aborcja będzie legalna do 12. tygodnia ciąży. Po tym terminie byłaby dopuszczalna w trzech przypadkach, w których możliwa jest również teraz. Projekt przewiduje też m.in. wprowadzenie w szkołach dostosowanej do wieku edukacji seksualnej, swobodny dostęp do bezpłatnej antykoncepcji i przywrócenie antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Podpisało się pod nim niemal pół miliona osób (w tym ok. 30 proc. to mężczyźni). By zajął się nim Sejm, wystarczyło sto tysięcy. Marszałek Sejmu ma teraz trzy miesiące na skierowanie projektu do pierwszego czytania.