Władze Łodzi postanowiły powołać sztab kryzysowy. Decyzja ta związana jest z realną groźbą strajku nauczycieli, który rozpocząć ma się 8 kwietnia. W sztabie znaleźć mają się przedstawiciele Wydziału Edukacji, Wydziału Kultury, MOSiR, MOPS, Wydziału Zarządzania Kryzysowego raz Wydziału Prawnego.
"Samorząd znów musi wyręczać rząd, bo to resort edukacji i premier odpowiadają za to, że zdesperowani nauczyciele zaczną masowy protest. Ile ostatecznie placówek w Łodzi do tego dołączy, będziemy wiedzieć po referendum, ale chcemy się wcześniej do tego przygotować, bo od minister Zalewskiej już niczego oczekiwać nie można. W sztabie będą reprezentanci wielu wydziałów magistratu i jednostek podległych miastu, a co dokładnie będą robić i czy w ogóle będą mogli pomóc, dowiemy się po analizach prawnych. Do prawników należy określenie możliwości jakie mamy w zaistniałej sytuacji, jedno jest pewne: terminów egzaminów nie zmienimy" - stwierdził Wiceprezydent Miasta Łodzi Tomasz Trela.
Bezterminowy strajk nauczycieli rozpocząć ma się 8 kwietnia i na pewno obejmie okres egzaminów gimnazjalnych i kończących szkołę podstawową. Strajk to ostateczność, do której doprowadziła nauczycieli minister Zalewska. Pogarda wobec pracowników oświaty i rozmowy prowadzone tylko z wybranymi związkami sprawiły, że nauczyciele stracili nadzieję na rozwiązanie problemu w drodze dialogu.
"Zażegnanie katastrofy, bo tym będzie strajk, jest w gestii rządu, bo to ministerstwo ustala nauczycielskie pensje i wysokość subwencji, jakie trafiają do samorządów. Tak je ustala, że średnio 20 miliardów złotych rocznie dopłacamy my, samorządowcy do tej subwencji" - dodał wiceprezydent Trela.