Lex Kaczyński to ustawa, która miała być remedium PiS na pandemię a okazuje się, że w jakiś magiczny sposób, została cichaczem wycofana i nie będzie dalej procedowana. Po analizie zapisów tej ustawy – chłodnym okiem prawnika – muszę stwierdzić, że jest to wyjątkowy bubel prawny. Mimo, że chce wprowadzić się za jej pomocą w miarę racjonalne zapisy dot. np. testowania, to jednak będzie ona omijana przez pracodawców, którzy słusznie będą się obawiać, iż masowe testowanie będzie prowadziło do przestojów w pracy.
Nie wyobrażam sobie również sytuacji, w której pracownik przychodzi do pracodawcy i żąda 15 tys. zł odszkodowania za zarażenie, zwłaszcza, że niektóre mechanizmy wprowadzone tą ustawa, tak naprawdę nie gwarantują bezpieczeństwa takiej osobie. W ustawie jest zapisany bardzo dziwny proces administracyjny, tryb odwoławczy, tryb sądowej kontroli przez sąd administracyjny. Ja, z punktu widzenia prawnika – praktyka, nie widzę szans powodzenia tego rodzaju rozwiązań. Po pierwsze, nie będzie gwarancji bezpieczeństwa oraz gwarancji rzeczywistej, realnej kontroli procedur, które zakłada ta ustawa.
Filip Strząbała, wypowiedź w programie TVP 3 Kielce Bez Demagogii